mnmlista: minimalistyczny internet

Aleksander (tłum. za: Leo Babauta)

Strona internetowa, której głównych celem jest zapewnienie treści do czytania, najlepiej służy swoim czytelnikom nie mając zbyt dużo ponad to, co jest konieczne dla procesu czytania.

Jeśli usuniemy ze strony wszystkie rozkojarzenia, promocje, reklamy, funkcje społecznościowe etc… to wszystko, co pozostaje to czyste czytanie.

Minimalistyczna strona internetowa. Doskonała dla czytelnika, czyli doskonała dla pisarza. Niekoniecznie dokonała dla reklamodawców, lecz nie tworzymy stron dla nich. Tworzymy strony dla nas.

Co jest konieczne dla czystego czytania?

  1. Tekst artykułu, łącznie z nagłówkiem
  2. Czytelna czcionka w dobrym rozmiarze
  3. Rozmiar kolumny tekstu dobrany odpowiednio do czytania
  4. Być może nazwa witryny, by dodać kontekst i minimalna nawigacja, na wypadek, gdyby czytelnik chciał przejrzeć pozostałe artykuły

Nic poza tym.

Oto, czego nie powinna mieć minimalistyczna strona:

  • reklamy
  • ciasteczka
  • skrypty śledzące
  • pop-up’y
  • przyciski do sieci społecznościowych
  • komentarze
  • kilkustronicowe artykuły
  • widgety
  • tagi i posty powiązane
  • zachęcanie do newslettera

Poza tym, minimalistyczna strona może również mieć:

  • minimalistyczne obrazy (ich brak lub tylko te, które są faktycznie niezbędne)
  • logo strony w postaci CSS, a nie obrazu
  • małą wagę
  • krótkie linki (bez końcówek .php, .asp, .aspx, .html, dat, kategorii i innych rzeczy w adresie url) – spójrz na linki niniejszej strony.

Po co minimalizm?

Blogerzy i twórcy stron internetowych stracili z oczu to, co jest najważniejsze: tworzenie świetnego doświadczenia dla czytelnika. Osoba wchodząca na twoją stronę nie jest klientem, potencjalnym subskrybentem, reklamobiorcą, kupcem skojarzonych z tobą produktów… to po prostu osoba, która chce uzyskać jakąś informację lub rozrywkę poprzez to, co napisałeś.

Ta osoba (nazywam ją „moim drogim czytelnikiem”, lecz tak naprawdę jest po prostu osobą), chce przeczytać to, co masz do zaoferowania i być może będzie chciała przeczytać więcej lub nawet zasubskrybować te treści. Wszystkie pozostałe rzeczy, jakie umieszczasz na swojej stronie nie są stworzone dla czytelnika.

Kiedy tworzysz świetne warunki do czytania, ta osoba to doceni. Czytelnik będzie kochał twoją treść (miejmy nadzieję) i zdecyduje się ją wysłać, podzielić się nią, zasubskrybować etc. Lecz bez przeczytania treści, reszta nie będzie miała miejsca.

Cała reszta jest rozkojarzeniem. Odwodzi od czytania. Z pewnością może to być pomocne do osiągnięcia jakichś celów lecz nie pomaga czytelnikowi osiągnąć jego. Zatem jeśli umieszczasz rozkojarzenia, by zrealizować swoje cele, to jaką informację tak naprawdę wysyłasz? Że twoje cele są ważniejsze niż cele osoby, która zechciała przyjść na twoją stronę i dać ci dar swojej uwagi.

A co z…

Komentarzami: Komentarze są w większości przypadków rozkojarzeniem od czytania. Nie są konieczne dla procesu czytania. Dobrą dyskusję odnośnie danego wpisu można kontynuować na Twitterze czy Facebook lub na blogach innych ludzi, jeśli napiszą coś o tym. Przez kilka lat korzystałem z komentarzy i nie były takie złe. Doszedłem jednak do wniosku, że są zbędne.

Subskrypcjami: Czy pop-upy i boksy zachęcające czytelnika do subskrypcji dają ci lepsze współczynniki konwersji? Oczywiście – krótkoterminowo te liczby wzrosną. Lecz są bez znaczenia. Dużo ważniejsze jest: jak bardzo sprawiłeś przyjemność czytelnikowi? Ilu czytelników straciłeś, bo nie okazałeś im szacunku wielkimi pop-upami, czy bocznymi paskami do subskrypcji? Ile straciłeś zaufania? Komu pomogłeś tymi pop-upami? Spróbuj zmierzyć te liczby.

Dzieleniem się: Czy nie potrzebujesz guzików do dzielenia się treścią w social media, by uzyskać milion fanów? Nie. A przede wszystkim, nie jest to ważne. Mi się udało bez guzików do dzielenia się treścią (miałem je przez chwilę, ale je usunąłem), ponieważ skupiam się na tym, co myślę o tym, co czytelnik chce najbardziej – na artykule. Jeśli ktoś chce się tym podzielić, to wie jak to zrobić. A jeśli kogoś interesuje artykuł, ale nie chce się nim dzielić, miliony guzików do dzielenia się po prostu niszczy ich dobre doświadczenie tej strony.

Analizą: Skąd mam wiedzieć, czy się rozrastam bez analizy? Nie będziesz wiedział. I szczerze – nie jest to tak ważne jak ludzie myślą. Wcześniej śledziłem statystyki bloga, a kiedy śledzisz to w ten sposób, staje się to twoim światem. Chcesz, żeby to wszystko rosło, więc robisz rzeczy skierowane bezpośrednio na zwiększenie tych liczb. Jest to szalone – liczby się wcale tak bardzo nie liczą. To, co się liczy to pomaganie czytelnikowi, sprawianie mu przyjemności, zmienianie jego życia. Nie wykonujesz tych rzeczy martwiąc się liczbami – robisz je troszcząc się o czytelników. A kiedy to robisz, wzrost przychodzi jako efekt uboczny twojej wielkości.

Zarabianiem pieniędzy: Bardzo silnie wierzę w utrzymywanie się z tego, co kochasz. Czy jednak naprawdę dobrze się czujesz zmuszając czytelników do patrzenia na reklamy czy linki sponsorowane, by tylko zarobić kilka złotych? Wcześniej to robiłem i mnie to drażniło, ponieważ osobiście nie lubię reklam. Jest to codzienna uciążliwość, z którą wytrzymujemy, by dostać to co chcemy (obejrzeć wiadomości, dostać rozrywkę, jechać autobusem, przeczytać dobry artykuł). Po co jednak przymuszać czytelników do tej uciążliwości? Możesz zarabiać pieniądze jako pisarz lub twórca strony bez reklam, bez bycia oślizgłym marketerem. Po prostu zbuduj swoją grupę odbiorców będąc użytecznym i godnym zaufania, a następnie pomagaj im książkami, kursami, oprogramowaniem, usługami czy czymkolwiek, co jesteś w stanie stworzyć, co może im jeszcze bardziej pomóc. Zarabiać pieniądze pomagając ludziom? Z tym czuję się dobrze.